LinkedIn: co to jest, jak korzystać i czy to się opłaca?

Historia o tym, jak z Pani od angielskiego stałam się nikomu nienznaną tłumaczką j. angielskiego, a dzięki LinkedIn - znaną w świecie tłumaczeń pozycjonerką SEO.
LinkedIn co to, po co i za ile? Czy warto założyć profil na LinkedIn? Czy to jest tylko portal dla pracodawców i osób szukających ofert pracy? A przede wszystkim, jak korzystać z LinkedIn? O tym wszystkim dowiesz się z mojego artykułu.
LinkedIn co to jest?
Jeszcze dziesięć lat temu na LinkedIn faktycznie byli sami rekruterzy. Użytkownicy tworzyli na swoich profilach CV. Nie był to typowy portal społecznościowy jak Instagram czy Facebook.
Na portalu pełno było osób zaczynających swoje posty od: "Z dumą ogłaszam, że ukończyłam / zdobyłam / coś tam zrobiłam i tylko ja, ja, ja."
To się jednak bardzo zmieniło, choć na polskim LinkedIn nadal zdarzają się tego typu publikacje.
Aktualnie określiłabym LinkedIn jako platformę biznesowo-zawodowo-społecznościową, ale konto założyć tam może każdy.
I to nic nie kosztuje. Wcale nie musisz płacić za LinkedIn Premium, żeby w pełni wykorzystać konto na LinkedIn.
Jeśli działasz w jakiejkolwiek branży, na LinkedIn możesz:
- poszerzać sieć kontaktów i wcale nie musisz znać tych osób,
- wyszukiwać partnerów biznesowych z innych krajów,
- nawiązywać BARDZO lukratywne znajomości,
- udostępniać swoje treści, nie tylko zawodowe,
- po prostu full-wypas social networking ;)
Jak działa LinkedIn?
LinkedIn działa podobnie jak inne oparte na algorytmie platformy. Podpowiada Ci te treści i te osoby, na których dłużej zawiesiłeś/aś oko.
Dlatego jeśli jeszcze nigdy nie korzystałeś/aś z LinkedIn, polecam działać głównie w swojej niszy. Jeśli przykładowo sprzedajesz rolety, to powinieneś/nnaś tworzyć o tym treści, ale też wyszukiwać znajomości oraz przyjmować zaproszenia od osób głównie z tej branży.
LinkedIn zacznie rozpoznawać Cię jako specjalistę w tej konkretnej niszy i podsuwać Twój profil tym osobom lub firmom, które szukają Twoich usług.
Ale jak te osoby wyszukać?
Podobnie jak wyszukiwarki i inne portale społecznościowe, LinkedIn opiera swoje wyszukiwanie na słowach kluczowych.
Teraz się na pewno zapytasz, a o co chodzi z tymi słowami kluczowymi.
Nie martw się - napiszę o tym jeszcze niejeden artykuł, ale teraz możesz po prostu przeczytać mój ostatni post na LinkedIn. Jest po angielsku, ale Google Ci go od razu przetłumaczy. Pokazuje, że słowa kluczowe faktycznie działają.
I teraz pewnie myślisz?
Aha, pewnie cokolwiek jej się tam udało, bo publikuje po angielsku.
Niekoniecznie.
Na polskim LinkedIn też można wiele zdziałać, zwłaszcza że wielu Polaków nie ma pojęcia, jak skutecznie korzystać z tego portalu. Ja publikuję po angielsku, bo po prostu wolę tego klienta zagranicznego, który płaci w euro;)
Zresztą od 2014 roku moi główni klienci to klienci z USA, UK czy innych krajów europejskich, którzy po prostu nie mówią po polsku.
Pamiętaj, że na LinkedIn jest ponad 950 milionów użytkowników w ponad 200 krajach. A treści publikuje tylko 1% osób, więc łatwiej się przebić i naprawdę warto założyć tu konto.
To co robimy w social mediach jako właściciele firm czy ambasadorzy marki to tzw. content marketing.
Czy warto poświęcać na to czas i czy to się opłaca? Przeczytaj niżej.

Kiedy i jak stworzyłam profil na LinkedIn?
Założyłam mój profil na LinkedIn po polsku (a później po angielsku) w 2011.
W tamtym czasie miałam 26 lat i przez rok pracowałam na zastępstwo jako Pani profesor od języka angielskiego w technikum ekonomicznym za 1300 zł / miesięcznie (to był staż). Ten rok był dość wykańczający i już nigdy później nie złożyłam żadnego podania, żeby pracować w szkole.
Zajęłam się tłumaczeniami na umowę o dzieło, a po dwóch latach otworzyłam własną firmę, ale w moim mieście nikt nawet nie wiedział, czym się zajmuję.
Wracając do LinkedIn, nie jestem fanem portali społecznościowych scrollującym całe dnie po Facebook'u, Instagramie czy TikToku.
Uzupełniłam tylko dane, że jestem tłumaczem j. angielskiego i tyle. Nie tworzyłam żadnej strony firmowej.
Gdy branża tłumaczeniowa zaczęła podupadać z powodu AI, postanowiłam nieco odkurzyć mój LinkedIn i postarać się o bardziej uzupełniony profil. Nie wiedziałam jednak, jak się za to zabrać.
W tamtym czasie moja agencja tłumaczeniowa Langbay liczyła 3 osoby zatrudnione, ale współpracowałam też z zewnętrznymi freelancerami. Nie chciałam jednak obarczać tym współpracowników.
Jak się domyślasz, kompletnie nie miałam czasu na żadne social media, a tym bardziej prowadzenie jakiegoś profilu. LinkedIn co to w ogóle jest - tak myślałam.
Wykupiłam strategię marketingową od specjalistki, która nie miała za bardzo pojęcia o branży tłumaczeń. Namówiła mnie ona jednak, że nie będę wiedziała jak wdrożyć tę strategię, więc zrekrutowała mi managera ds. marketingu na długoterminową umowę.
Czy warto publikować z firmowego konta?
Młoda dziewczyna z zaledwie dwuletnim doświadczeniem miała dla mnie pisać artykuły na bloga i posty na LinkedIn, które publikowała również na Facebooku i Instagramie.
Ja zielona, zgodziłam się, bo chciałam za wszelką cenę poprawić swoją widoczność w sieci. Za tym poszła nowa wizualizacja marki, strona, nagranie reklamy 400km od domu i oczywiście coraz chudszy portfel.
A efektów nie było żadnych.
Czym jest dla mnie efekt?
Klient mnie widzi w sieci i do mnie przychodzi, a ja nie muszę się za nim uganiać, co oczywiście przekłada się na coraz grubszy portfel. A nie odwrotnie.
Kupiłam odpowiednie programy do SEO dla tej mojej nowej managerki, ale po wielu miesiącach również okazało się, że nie robi tego dobrze. Nie indeksuje nowych treści w Google, a ja nie wiedziałam, że tak nawet trzeba robić.
Natomiast, posty na LinkedIn szły z mojego firmowego konta - istockowe zdjęcia w karuzelach o niczym (wygenerowane głównie z chat gpt).
Możecie się domyślać, że zaangażowanie pod nimi było zerowe. Po prostu wiele miesięcy wywalania kasy w błoto.
Wtedy umówiłam się z Agnieszką Wojtas z Liczy się content, którą poznałam na Labie u Agaty Dutkowskiej 3 lata temu (założycielki Latającej Szkoły).
W trakcie szkolenia dla całego mojego zespołu Agnieszka wytłumaczyła nam, na czym polega SEO w bardzo przystępny sposób.
Zamiast posłuchać i zapomnieć, ja od razu zaczęłam wdażać to czego się nauczyłam. Na moim blogu miałam ok. 50 artykułów, ktore w ogóle nie były zoptymalizowane ani zaindeksowane. A co za tym idzie, nigdzie w sieci się nie wyświetlały, a już na pewno nie na pierwszej stronie.
Tak że miałam co robić w długie zimowe wieczory.
Jak i dlaczego warto korzystać z LinkedIn?
Gdy moja managerka odeszła z dnia na dzień w styczniu, jeszcze przez dwa miesiące zastanawiałam się, czym jest LinkedIn, i czy LinkedIn to jedno z rozwiązań, którego naprawdę potrzebuję. Nie chciałam już zrzucać tej socialowej pracy na współpracowników. Postanowiłam zadbać sama o swoją widoczność online, zarówno na LinkedIn jak i w Google.
W marcu opublikowałam swój pierwszy post, pod którym jak możesz się spodziewać bylo zero polubień. Na początku publikowałam 2 razy w tygodniu, później 3 razy, aktualnie publikuję od poniedziałku do piątku.
Oczywiście takie publikowanie bez efektów potrafi byc wykańczające. Na szczęscie już w kwietniu trafiłam na dwumiesięczny kurs marketingu dla tłumaczy prowadzony przez Joachima Lepine z Montrealu, założyciela kanadyjskiej Lion Translation Academy. Jego kurs nazywa się "From Squeak to Roar", czyli po polsku oznacza to "od kwiku do ryku":D
Po tym kursie wykupiłam jeszcze kilka innych, w tym kurs Jutina Welsha, Dojo od Marketing_Harry, czy konsultowałam się z tzw. "guru" LinkedIna. Warto również obserwować takie osoby jak Jasmin Alic, Lara Acosta czy Dickie Bush.
Po tych dwóch latach pracy nad marketingiem dla mojej firmy, podsumowałabym to tak:

LinkedIn co to, po co i za ile?
Aktualnie z ponad 4k obserwujących na LinkedIn:
- poszerzam sieć kontaktów zagranicznych,
- zdobywam klientów z innych krajów;
- prowadzę swój własny newslettter;
- opracowywuję swój kurs o SEO.
Ty też mógłbyś tak zrobić. Email to inny rodzaj relacji. Ludzie na mediach społecznościowych przewijają jak zombie, nie mogąc się na niczym skupić (dopamina zalewa im mózgi).
Nie musisz niczego sprzedawać w tym mailu, jeśli nie chcesz, ale dlaczego by nie...
Jesteś jakąś fundacją charytatywną czy chcesz zostać Matką Teresą z Kalkuty? 😉
Zaczęłam moją listę mailową (a właściwie to listę oczekujących na mój kurs) przed wakacjami z 2 tysiącami obserwujących. Dopiero we wrześniu, kiedy moje dzieci wróciły do szkoły, zaczęłam pisać cotygodniowy newsletter.
Nie zmuszałam nikogo do pobierania moich darmowych materiałów, żeby zdobyć ich adres e-mail.
Powiedziałam: „Hej, planuję stworzyć mini kurs o SEO. Kto jest zainteresowany?” In English, of course...
Stworzenie mojej listy oczekujących na Simple SEO Steps zajęło mi max godzinę.
Teraz na tej liście jest prawie 100 osób. Sprzedałam warsztat o SEO po trzecim mailu za EUR 29/miejsce, a już po dwóch miesiącach ofertę za EUR 499.
Stworzyłam to wszystko za pomocą ConvertKit (wersja darmowa do 1000 subskrybentów - aktualnie Kit).
Ponieważ jeszcze nie nagrałam całego kursu, założyłam prywatną grupę na Discordzie "From Invisible to Found" („Od niewidzialnych do widocznych”), gdzie do końca października wpuszczałam wszystkich za darmo. Dołączyło 40 osób, subskrybentów newslettera lub moich obserwujących z LinkedIn.
Prowadzę tę grupę aktualnie dwa miesiące i można jeszcze dołączyć. Będę ją prowadzić do świąt, również tylko po angielsku, ponieważ w grupie jest tylko dwóch Polaków.
Zrobiłam to, aby tworzyć treści i nagrywać filmy o SEO, spotykać się 1:1, organizaować grupowe zoom calle oraz zbierać opinie, ponieważ komentarze na LinkedIn to nie jest miarodajne źródło informacji.
Jak prowadzić konto na LinkedIn?
Na LinkedIn na pewno warto publikować z osobistego konta.
Firmowe konta mają tragiczne zasięgi.
Warto zadbać o profesjonalne zdjęcie profilowe i stworzyć baner, na którym piszesz, co robisz i dla kogo (czyli kto jest Twoją grupą docelową). Możesz skorzystać z pomocy grafika.
Podaj najważniejsze informacje o sobie, ale nie musi to brzmieć jak suchar. Możesz opowiedzieć jakąś historię ze swojego życia. W swoim LinkedInowym URL możesz również zawrzeć słowa kluczowe, a nie tylko imię i nazwisko.
I niestety ważna jest częstotliwość postów. LinkedIn jest portalem społecznościowym podobnym do innych, jak IG czy FB.
Jeśli zamierzasz korzystać z portalu raz na jakiś czas, to nie uda Ci się za bardzo nawiązać sensownych kontaktów zawodowo-biznesowych.
Postaraj się wrzucać posty co najmniej 3 razy w tygodniu i pamiętaj o angażowaniu się w content innych użytkowników serwisu.
Warto sprawdzić, co publikują duzi twórcy i spróbować odnieść to do swojego biznesu lub życia.
Nie kopiuj - po prostu zainspiruj się!
A jeśli chcesz nieco wygrać z algorytmem i dopóki nie znasz tam nikogo, kto zaangażuje się w Twoje posty, mam dla Ciebie dobrą wskazówkę.
PRO TIP: Zawsze polub i skomentuj chociaż 5 postów, zanim opublikujesz swój. Zrób to samo po.
Tym samym dasz tzw. boosta algorytmowi, a poza tym Ci ludzie zaangażują się w Twój content.
Postaraj się, żeby nie byli to przypadkowi ludzie. Zrób sobie listę klientów czy potencjalnych leadów, z którymi chciałbyś współpracować i polubiaj lub komentuj ich posty.
Buduj relację, i zapomnij o tym, żeby w pierwszej wiadomości cokolwiek komuś sprzedawać (aka wciskać), czy też pisać tylko i wyłącznie o sobie.
To natychmiast zabija relację.
Zastanów się, po co tam przychodzisz i co ty możesz dla kogoś zrobić. Dzięki takiemu nastawieniu znajdziesz zupełnie innych klientów i będziesz też inaczej traktowany/a.
Czytałam cały raport o algorytmie LinkedIna i regularnie publikuję od 9 miesięcy, więc takich wskazówek mam dla Ciebie o wiele więcej.
Na przykład taka: Twój komentarz powinien mieć co najmniej 20 słów. To podbija Twoją pozycję, a poza tym więcej ludzi widzi ten komentarz na swojej tablicy.
Tak więc z komentarzami typu "Fajne" czy "Interesujące" za daleko nie zajedziesz.
Ja przykładowo zdobyłam wiele fajnych kontaktów z komentarzy, a także świetną współpracę z TranslaStars. Jest to duża platforma elearningowa i w styczniu będę tam prowadzić 10-godzinny kurs na żywo o SEO "Comprehensive SEO Course: From Zero to SEO Hero".
Warto się zapisać, bo jest jeszcze cena promocyjna. Kurs będzie po angielsku.
A co jeśli nie jesteś gotów/a na te zagranicę i chcesz tylko publikować po polsku. To też nie szkodzi, w Polsce przecież też można złapać fajne kontakty biznesowe.
LinkedIn po polsku
LinkedIn oferuje wiele możliwości, a niewielu Polaków z tego korzysta lub nie ma pojęcia, jak prowadzić swój profil skutecznie. Każdy się zastanawia: LinkedIn co to, po co i za ile?
Więc jeśli Cię tam jeszcze nie ma, to naprawdę warto założyć konto na LinkedIn.
A jeśli będziesz się stosował/a do kilku zasad, to Twoje konto pozwoli Ci nawiązać wiele lukratywnych kontaktów biznesowych, znaleźć kandydatów do pracy, czy odnaleźć się na rynku pracy.
Zapewniam Cię, że konto premium nie jest Ci potrzebne.
Publikuję już od 9 miesięcy, a moje konto urosło do 4000 osób.
Jak ja to robię? Dużo jest do opowiedzenia.
Na mojej liście mailingowej "Przewodnik po onlajnie" dzielę się wszystkimi moimi sekretami publikowania na LinkedIn oraz budowania widoczności w sieci.
Do zobaczenia na LinkedIn lub w Przewodniku!
Masz dość braku efektów w internecie?
10 lat pracy z klientami z całego świata nauczyło mnie, co działa w sieci.
Założyłam „Przewodnik po onlajnie”, by dzielić się sprawdzonymi tajnikami, które dają rezultaty.
Dowiesz się jak:
- jak wykorzystać LinkedIn do rozwoju swojej marki
- jak budować widoczność w sieci dzięki SEO
- jak przyciągnąć zagranicznego klienta
Piszę raz w tygodniu, same konkrety bez spamu.

Blog
Baza wiedzy